Mama, owszem. Ale czemu zła?

Kilka słów na temat "Bad mommy" autorstwa Tarryn Fisher.
Uwielbiam kryminały, horrory, thrillery. Lecz moją największą słabością są lektury, w których w pełni ukazane jest, że zaburzenia psychiczne sprawiają, że osoba chora stanowi największe niebezpieczeństwo.

Historia opowiedziana jest z punktu widzenia 3 osób- Fig, Jolene i Dariusa.
Fig zawsze pragnęła mieć szczęśliwą rodzinę, uważała się za specjalistkę w sprawach dziecięcych. Jednak natura nie obdarzyła jej niestety płodnością. Po tragicznym poronieniu kobieta odwróciła się od wszystkich, którzy oferowali jej pomoc. Jedyne co dawało jej nadzieję, to słowa medium, do którego się udała. Kidy usłyszała, że w swoim życiu natknie się jeszcze na duszę swojego dziecka w innym ciele rozpoczęła się jej obsesja. Fig zaczyna śledzić rodzinę, uważając, że posiadają jej dziecko. Przecież dziewczynka wygląda niemal jak ona, gdy była mała. To już wystarczający dowód? A matka? Widzieliście te tatuaże? Jej ubiór? O nie, ona nie zaopiekuje się dobrze jej córką, nie ma mowy. Gdy terapeutka wstępnie diagnozuje u Fig paranoję, ta momentalnie kończy leczenie i odwołuje wizyty. Przecież nikt nie będzie jej mówił, że nie jest normalna. "Mój umysł jest jak komputer, na którym ktoś otworzył zbyt wiele programów. Jestem też po prostu bardzo inteligentna, a bardzo inteligentni ludzie mają dużo myśli, ale to są wszystko genialne myśli". Pod pretekstem rozpoczęcia nowego życia "przypadkiem" kupuje dom obok prześladowanej przez siebie rodziny. Wkracza w życie Jolene, Dariusa i malutkiej Mercy jako dobra sąsiadka, przyjaciółka... Ale czy na pewno?

Fig wywraca do góry nogami życie młodego, na pozór szczęśliwego małżeństwa. W dalszej części jesteśmy świadkami jak radzą sobie z niechęcią oraz lękiem przed nią. Czy słusznie się jej boją?

http://www.czytampierwszy.pl/


Komentarze

Popularne posty